środa, 5 czerwca 2013

List samobójcy.

Rodzice...
Gdy to czytacie ja zapewne już nie żyję. Ale to dobrze, tego własnie chciałam. Po raz pierwszy moje marzenie się spełniło. Teraz, kiedy mnie nie ma jestem szczęśliwa, uwierzcie mi na słowo. Nie wiem jak moja śmierć wpłynie na Wasze życie... Nigdy nie wiedziałam czy mnie kochacie czy nie. Jeśli jednak mnie kochaliście to cieszcie się z mojego szczęścia, o to Was proszę. Nie płaczcie po mnie, nie panikujcie, nie smućcie się. Myślcie sobie, że Wasze dziecko teraz jest spełnione. I tak wszyscy żyjemy, by umrzeć, więc co za różnica czy nastąpiło to teraz czy za 50 lat. Męczyłam się przez ostatni czas, więc nie widziałam sensu dalszego istnienia. Wszystko mnie bolało psychicznie. To musiało się stać. Dłużej nie dałabym rady. Nie traktujcie mojego odejścia jako porażkę wychowawczą. To jest tylko i wyłącznie moja porażka (jeśli można to tak nazwać). Ja przegrałam walkę z życiem i jego trudami. Wiem, że byłam dla Was ciężarem. Mam nadzieję, że teraz będzie Wam choć trochę lżej. Moje rzeczy możecie wyrzucić lub oddać potrzebującym. W sumie ze wszystkim zdaję się na Was. Mnie już nie ma i to się dla mnie liczy. Jeśli chodzi o pogrzeb to zróbcie to tak jak chcecie. Jeśli taniej wychodzi kremacja wybierzcie tę opcję Mnie jest wszystko jedno. Nie mam ostatniej woli ani ostatniego życzenia. Dziękuję Wam za cały trud włożony w wychowanie mnie przez te 16 lat. Szczególnie dziękuję Tobie mamo to Ty mnie wszystkiego nauczyłaś. Przepraszam za wszystkie wyskoki i problemy, które Wam przysporzyłam. Nie byłam łatwym dzieckiem. Zdaję sobie sprawę z tego, że dużo pieniędzy na mnie wydaliście i za to też przepraszam.  Wiem, że czas leczy rany, więc poradzicie sobie beze mnie. Całuję po raz ostatni i ściskam bardzo mocno.
Wasza Ania.

4 komentarze:

  1. o matko.. to jest idealny list, kiedys mi sie przyda ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten list to odwzorowanie mnie... napewno będzie podobny do mojego... może kiedyś bo teraz to się boje, ale to zrobie...

    OdpowiedzUsuń